I znów nagle rozpaczą
zaciemnione lica
Zapał
gniewu i wzgardy jak piorun oświeca:
Aż w nim
powstała wreszcie ta Ponurość dzika,
Tak dokonała się ostateczna
przemiana Wacława. Nad bezwładnym ciałem ukochanej, targany skrajnym
cierpieniem, zrozumiał, co go spotkało. Podczas gdy on walczył z Tatarami,
najemnicy Wojewody zamordowali Marię. Został zdradzony – przez własnego ojca.
Długo on
przy jej zwłokach stał w niemej żałobie,
Jakby z
kamienia posąg przy kochanki grobie;
Bo zgroza
srogiej złości i widok jej skutku
Brutalnie skradziona miłość pozostawiła w jego duszy
pustkę. Tę wolną przestrzeń miała od tego momentu wypełnić zemsta. Rozpacz
ustąpiła miejsca nienawiści. Wacław dokonał wyboru. Stał się buntownikiem.
Tak w skrócie można by opisać bohatera byronicznego: to
człowiek, który pod ciężarem niewyobrażalnego cierpienia decyduje się na
desperacki, a przy tym ostateczny akt sprzeciwu. Byłaby to jednak definicja
mocno uproszczona – może nawet krzywdząca. To prawda, że najważniejszą cechą
bohatera byronicznego jest bunt. Bunt jednak może być różnoraki. Mniej lub
bardziej logiczny, wynikający z konkretnego wydarzenia bądź z niepokornej
natury. Nas interesować będzie głównie bunt metafizyczny, ponieważ właśnie on
jest charakterystyczny dla bohaterów byronicznych.
Z racji ograniczonej przestrzeni, skupimy się na trzech
przykładach literackich reprezentujących wczesny romantyzm polski sprzed
powstania listopadowego. Na podstawie Marii
Antoniego Malczewskiego (1825), Zamku
kaniowskiego Seweryna Goszczyńskiego (1828) oraz Araba Juliusza Słowackiego (1830), postaramy się scharakteryzować bohatera
byronicznego. Szczególną uwagę poświęcimy natomiast wskazaniu kolejnych etapów
buntu, narastającego w głównych postaciach powyższych powieści poetyckich: w
Wacławie, Nebabie i tytułowym Arabie.
Zanim jednak zaczniemy omawiać konkretne przypadki, powinniśmy
uściślić pojęcie buntu metafizycznego. Według Alberta Camusa bunt metafizyczny:
(…) jest
ruchem, w którym człowiek powstaje przeciwko swemu losowi i całemu światu.
Niewolnik protestuje przeciw kondycji narzuconej mu przez stan niewolnictwa;
buntownik metafizyczny przeciw swojej kondycji jako człowieka. (…) Buntownik
metafizyczny oświadcza, że świat go zawiódł.[3]
Innymi
słowy, bunt metafizyczny od buntu „zwyczajnego” formalnie różni się zakresem
sprzeciwu. Jeżeli bunt „zwyczajny” skierowany jest przeciwko rzeczywistej
instancji sprawczej – na przykład osobie lub prawu – to bunt metafizyczny
wyraża się poprzez wypowiedzenie
posłuszeństwa bliżej nieokreślonej, lecz zawsze najwyższej Transcendencji. Może
to być Świat jako całość zasad, które nim rządzą albo Ludzkość i powszechnie
uznawane przez nią prawa moralne.
Najczęściej jednak buntownik metafizyczny występuje
przeciwko Bogu. To właśnie w Nim rozpoznaje najwyższego sprawcę swojego
nieszczęścia. Kwestionuje porządek ustanowiony przez Stwórcę, przez co rzuca Mu
niejako wyzwanie. Jest zatem buntownik metafizyczny:
(…)
bluźniercą. Tyle tylko, że z początku bluźni w imię porządku, widząc w Bogu
ojca śmierci i najwyższe zgorszenie.[4]
Nietrudno tutaj o wniosek, że,
niezależnie od oceny teologicznej takiego buntu, jest bunt metafizyczny
najwyższą i najbardziej dramatyczną formą sprzeciwu, na jaką może targnąć się
człowiek. O ile bowiem niewolnik[5],
który występuje przeciwko swojemu panu, ryzykuje swoje życie doczesne, to
buntownik metafizyczny poddaje osądowi sferę duchową i jest świadom, że również
w tej sferze zostanie osądzony. Od powodzenia jego buntu zależy nie tyle jego
ziemska egzystencja, co wieczne zbawienie albo potępienie po śmierci.
W obliczu tej krótkiej definicji
procesu, jakim jest bunt metafizyczny, mogą się nasunąć co najmniej trzy
pytania: Czy taki bunt ma w ogóle rację bytu? Kto i w jakich okolicznościach
decyduje się na tak śmiały sprzeciw?
Na pierwsze z nich nie czujemy się w
mocy odpowiadać[6], pozostałe dwa natomiast
spróbujemy rozwinąć na przykładach podanych bohaterów literackich.
Wacława i Nebabę łączy przede wszystkim osobista porażka życiowa. Miłość,
której poddali się całkowicie, a która została im brutalnie i bez zapowiedzi
odebrana. Ale nie tylko. Lektura Marii i
Zamku kaniowskiego dostarcza
przypuszczeń, że zarówno Wacław, jak i Nebaba odznaczają się szczególnym
usposobieniem, odpowiednim właśnie dla bohaterów byronicznych. Charakterem z
natury niepokornym, skazanym niejako na protest, w którym bunt metafizyczny
narasta stopniowo, by w momencie kulminacyjnym zgasnąć całkowicie lub wybuchnąć
ze zwielokrotnioną siłą.
Osobowość tego typu została zwięźle opisana przez Agnieszkę
Nietrestę-Zatoń w jej rozprawie doktorskiej Powołani
na bunt. Transgresje polskich poetów XIX wieku. Według autorki człowiek
szczególnie podatny na bunt jest z jednej strony „jednostką cierpiącą i
ogarnianą lękiem, z drugiej zaś osobą niespełnioną, nieokreśloną, dręczoną
metafizycznym lub egzystencjalnym głodem sensu i celu”[7].
Wacław sam mówi o sobie:
Gdym w stepowej i w dzikszej umysłu pustyni
Lubił błądzić, aż pomrok przedmioty zasini;
Nigdy mi żadna gwiazda nie błyszczała w ślady,
A koń bił się do domu przez wicher i grady.[8]
(…)
Czemuż we mnie tarń życia kolcami nie wrośnie,
Tobie mdłym pachnąć kwiatem w krótkiej swojej wiośnie?
I mnie wydarli wszystko - i więcej niż tobie -
Ty do nieba należysz, ja się błąkał w grobie;
A czarnym pędzon widmem, gdym jasność postradał,
Byłbym świętym przedmiotom srogie ciosy zadał.[9]
Nebaba zaś mniej enigmatycznie, lecz równie buntowniczo opisany został w Zamku kaniowskim:
Ataman:
stary w kole starych ojców;
Jak
sam pan polski, przed panem tak hardy;
Prędki
jak połysk, co biegnie żelazem,
Lecz w
swojej zemście jak żelazo twardy;[10]
Oczywiście, można dostrzec różnicę
między początkową postawą Wacława i Nebaby. Pierwszy charakteryzuje się
wieloznacznością, jego buntowniczy charakter od samego początku ma inklinacje
egzystencjalne, a więc siłą rzeczy metafizyczne. Drugi natomiast cechuje się
wrodzoną dumą – „burzliwym sercem Ukrainy” – wynikającą prawdopodobnie z jego
kondycji jako Kozaka i dyskryminacji w obliczu polskiej magnaterii.
Efekt końcowy jest jednak w obu przypadkach taki sam. Bezpośrednie
doświadczenie zła poddało próbie osobowości obu bohaterów. Sytuacja kryzysowa
zmusiła ich do ostatecznego określenia się względem siebie i swojego miejsca na
świecie. W obu przypadkach odpowiedzią na niesprawiedliwość okazał się bunt
absolutny, skierowany nie tylko przeciwko ziemskim winowajcom ich krzywd – ojcu
i rządcy – ale przede wszystkim przeciw całemu światu i prawdom najwyższym,
które w oczach buntowników straciły wszelką autentyczność:
Ah! pytaj raczej - na co dobroć się tu przyda?
Gdzie co czułe, szlachetne, tylko chwilę świeci -
Gdzie zgon starych rodziców korzyścią ich dzieci -
Gdzie chlubna miłość bliźnich, w udanej tkliwości,
Cieszy się ich niedolą lub szczęścia zazdrości -
Gdzie rola wzniosłych chęci zawsze się nie uda,
Bo w śliczny welon Cnoty stroi się Obłuda -
W obliczu tak wyrazistego odrzucenia
świata, Wacław:
(…) dobywszy miecza, co świsnął, a w cięciu
Srogim będzie i w trupa zostanie ujęciu
Wyszedł - i zaraz z twarzy wszelkie znikły bole;
Skoczył na koń – a za nim usiadło pacholę.[12]
Odjechał, zabierając ze sobą Pacholę, symbol uległości wobec swojej
mrocznej natury, czy w ogóle znak ludzkości obarczonej piętnem Kaina[13].
Zmieniony, zdecydowany i surowy, z mieczem u boku wyruszył Wacław w pusty step.
W jakim celu? Kompozycja Marii
pozostaje na zawsze otwarta. Możemy się tylko domyślać, że Wacław poprzysiągł
zemstę, a więc podjął decyzję o ojcobójstwie:
Co Wacław sobie w życiu może obiecywać,
Trudno by wytłumaczyć - i straszno zgadywać;[14]
W Zamku kaniowskim natomiast
autor zamyka historię Nebaby. Początkowo owładnięty żądzą zemsty, Nebaba stanął
na czele powstania hajdamackiego. W niezwykle krwawej walce zginął, podobnie
jak jego dawna ukochana i polski rządca. Odnośnie do Zamku kaniowskiego można by rzec, że zginęli wszyscy, nikt nie
wygrał. Do obu powieści poetyckich pasuje natomiast stwierdzenie, że Zło
narodziło nowe Zło i w Złu się zamknęło:
Nad
zwycięzcami, nad zwyciężonemi
Trawą
usłana mogiła zapada:
Tam
błędny żebrak do snu pacierz gada.
Piekła
za wojną zatrzaśnięto bramę.
Znów
tenże pokój i zbrodnie te same![15]
Postawa bohatera byronicznego wobec cierpienia, a szczególnie cel, który
przyświeca mu, gdy ostatecznie mówi „nie!” swojemu losowi, wydają się kluczowe
dla naszych rozważań. Posłużmy się raz jeszcze autorytetem Alberta Camusa, aby
wyraźnie zaznaczyć przebieg buntu Wacława i Nebaby, a następnie wskazać jego
skutki.
Według autora Człowieka
zbuntowanego, pełny bunt objawia się w trzech następujących po sobie
fazach: w buncie nieuświadomionym, w bodźcu, który stanowi moment przejściowy
oraz w ostatecznej fazie, czyli w buncie uświadomionym, w którym buntownik
otwarcie występuje przeciwko dotychczasowemu porządkowi[16].
W przypadku Wacława i Nebaby etap nieuświadomionego buntu przypadałby na
ich życie „sprzed zakosztowania miłości”. Dopiero ona uspokoiła ich dusze –
egzystencjalny niepokój Wacława i „burzliwe serce” Nebaby – i nadała sens ich
życiu. Oddali się jej całkowicie i z pełną premedytacją doznawali szczęścia.
Bodźcem, który ożywił na nowo ich bunt, już całkiem świadomy, była bezpowrotna
utrata tejże miłości.
Rozpacz, której doświadczyli okazała się na tyle wielka, że nie mogła
znaleźć ujścia w zemście na fizycznym winowajcy. Wacław i Nebaba wypowiedzieli
zatem prywatną wojnę całemu Światu i Sile, która nim włada. Żądali wszystkiego
w ogóle i niczego w szczególności. Nic bowiem nie mogło przywrócić im
szczęścia. Jeżeli zaś żadne działanie nie mogło zmienić ich kondycji duchowej,
musiało wtedy prowadzić do destrukcji. Bohater byroniczny powstaje przeciw złu,
lecz jednocześnie staje się narzędziem zła, ulega mu świadomie, gdyż nie widzi
innej formy sprzeciwu wobec Stwórcy:
Buntownik [metafizyczny]
przekonany o swojej niewinności chce pokonać zło; ale wówczas wyrzeka się dobra
i rodzi nowe zło (…) Bohater romantyczny z nostalgii za niemożliwym dobrem
uważa się za zmuszonego do popełniania zła.[17]
Powyższą definicją można by opisać zarówno działanie Wacława, jak i
Nebaby. Jednak pełnię buntu metafizycznego prezentuje dopiero Arab w powieści
Juliusza Słowackiego. Wydaje się, że jest on postacią, która zawiera w sobie wszystkie
najmroczniejsze cechy Wacława i Nebaby, a przy tym wyraziście obrazuje
przedstawiony powyżej „paradoks” buntu metafizycznego – jego destrukcyjny
charakter.
W odróżnieniu od bohaterów omawianych wcześniej, Arab od samego początku
utworu jest postacią skrajnie negatywną. Trudno oprzeć się wrażeniu, że uosabia
on wszelkie zło i zepsucie, przeciw któremu powstawali Wacław i Nebaba:
I łzy
i rozpacz są skarbnicą moją,
I z
tej skarbnicy lud podły obdarzam.
Śmierć
niosę nędznym, co się śmierci boją,
Wesołych
cierpień widokiem przerażam;
Gdy na
mej twarzy ujrzą boleść srogą,
Szczęśliwi
bladną i śmiać się nie mogą…[18]
Kim jest zatem Arab? Samotnym mścicielem, który niszczy wszystko i
wszystkich na swojej drodze? Uosobieniem nieprawości? Być może. Niezależnie od
tego, z kim utożsamimy tę postać, musimy przyznać, że jest ona nierozerwalnie
połączona z nieszczęściem i sprowadza na swoje kolejne ofiary cierpienie. Co
więcej, rozkoszuje się bólem innych:
Zatrułem
szczęście i pokój człowieka,
Dałem
truciznę, dałem mu nadzieję.
O!
jakże gorzko nad brzegiem narzeka,
Można pokusić się o przypuszczenie, że Arab jest „wampirem”, który na
rozmaite sposoby wysysa szczęście z ludzi. Absolutnym egoistą, wykorzystującym
czułe punkty napotkanych osób dla własnej uciechy. Czy to przy konfrontacji z
ubogim Starcem, czy podczas zetknięcia z zakochaną Dziewicą, Arab konsekwentnie
odbiera im prawo do odczuwania radości. Starcowi daje niemożliwą do realizacji
szansę bogactwa, w drugim przypadku zaś morduje oblubieńca Dziewicy.
O ile bunt Wacława i Nebaby był zatem logiczny, a może nawet moralnie
usprawiedliwiony, o tyle postawa Araba musi dostarczać wielu wątpliwości.
Uderza podobieństwo między jego czynami a występkami Wojewody z Marii czy Rządcy z Zamku kaniowskiego. Jest jednak zasadnicza różnica, która każe nam
usytuować Araba niejako w opozycji do czarnych charakterów wspomnianych dzieł. Zarówno
Wojewoda, jak i Rządca motywowali swoje postępowanie zimną kalkulacją, chęcią
osiągnięcia megalomańskiej zachcianki – nieprawość, której się przy tym
dopuszczali była jedynie środkiem ubocznym, nie celem samym w sobie. Arab
natomiast niszczy wszelkie szczęście, gdyż nie jest w stanie znieść jego
widoku, przez co bliżej mu do buntowników pokroju Wacława i Nebaby:
Szczęśliwa!
ona kochała Solima!
Uciekać
trzeba od szczęścia widoku.
Oto
koń nawet spina się i zżyma.[20]
Dlaczego więc Arab tak panicznie boi
się widoku szczęścia, że jest gotów, a nawet czuje się zmuszony do tego, by
niszczyć je w innych ludziach? Być może właśnie dlatego, że, podobnie jak
Wacław i Nebaba, zakosztował kiedyś tego szczęścia, i podobnie jak oni, utracił
je bezpowrotnie:
Niech mi się wrócą znów młodości
siły,
Lecz
nie wracają młodości cierpienia.[21]
Rozwińmy
przytoczoną wcześniej definicję Alberta Camusa:
Bohater byronowski niezdolny do miłości albo zdolny jedynie
do miłości niemożliwej, cierpi (…). Jest sam, omdlały, wyczerpany. Tylko w
uniesieniu czynu nagłego i spalającego może poczuć, że żyje.[22]
[1] Antoni Malczewski, Maria, Wrocław 1958, s. 67-68.
[2] Ibidem, s. 69.
[3] Albert Camus, Człowiek zbuntowany, Kraków 1991, s. 29.
[4] Ibidem, s. 30.
[5] Rozwijając przykład
podawany przez Alberta Camusa wielokrotnie w Człowieku zbuntowanym.
[6] Próba odpowiedzi na to
pytanie wymagałaby gruntownego teologicznego wykształcenia i niezwykłej
dojrzałości duchowej, w przeciwnym razie musiałaby zakończyć się klęską. Więcej
nad etyką buntu metafizycznego na przykład w: Søren Kierkegaard, Bojaźń i
drżenie, Warszawa 1981.
[7] Agnieszka Nietresta-Zatoń,
Powołani na bunt. Transgresje polskich
poetów XIX wieku, Kraków 2010, s. 56
[8] Antoni Malczewski, op.
cit., s. 30.
[9] Ibidem, s. 31.
[10] Seweryn Goszczyński, Zamek kaniowski, Kraków 1925, s. 63.
[11] Antoni Malczewski, op.
cit., s. 69-70.
[12] Ibidem, s. 71.
[13] Więcej na temat
Pacholęcia na przykład w: Agnieszka Nietresta-Zatoń, Pacholęta i starcy [w:] tejże, Powołani
na bunt. Transgresje polskich poetów XIX wieku, Kraków 2010.
[14] Antoni Malczewski, op.
cit., s. 70-71.
[15] Seweryn Goszczyński, op.
cit., s. 152.
[16] Albert Camus, op. cit., s. 20.
[17] Ibidem, s. 51 i 52.
[18] Juliusz Słowacki, Arab [w:] tegoż, Dzieła, Warszawa 1930, s. 121.
[19] Ibidem, s. 122.
[20] Ibidem, s. 125.
[21] Ibidem, s. 129.
[22] Albert Camus, op. cit., s. 53.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz