niedziela, 10 marca 2013

Pętackie wiersze – analiza porównawcza "Trawopisa" Mirona Białoszewskiego i "Zielonego wiersza" Władysława Broniewskiego



Problematyka Trawopisa Mirona Białoszewskiego i Zielonego wiersza Władysława Broniewskiego oscyluje głównie wokół wątków autotematycznych. Siłą rzeczy zatem, lektura porównawcza obu utworów skłania do refleksji nad istotą poezji oraz, co za tym idzie, nad rolą poety w procesie tworzenia. Pomimo różnic artystycznych, które dzielą ogólny dorobek pisarski obu autorów, wnioski wynikające z analizowanych wierszy wydają się podobne.
            Same tytuły utworów – Trawopis i Zielony wiersz – sugerują powiązanie poezji z naturą. Oczywiście zarówno poezja, jak i przyroda występują w tekstach w znaczeniu szerszym, niż dosłowne. Przecież oba te pojęcia oprócz bezpośrednich sensów łączą się, między innymi, z takimi skojarzeniami semantycznymi, jak: „piękno”, „wolność”, „zachwyt”, „spontaniczność”, ale z drugiej strony „nieokiełznana siła”, „śmierć”, „cierpienie”...
Poezja i natura utożsamiane są zatem w obu wierszach z tym wszystkim, co składa się na życie w jego pierwotnej postaci. Są kwintesencją życia, wszechobecną, a mimo to, albo właśnie dlatego, niepojętą. Właśnie ta nieuchwytność poezji, rozumianej w kategorii „najwyższego poznania”, stanowi punkt wyjścia dla rozważań podmiotów lirycznych w Trawopisie i Zielonym wierszu. Czytamy u Białoszewskiego:

Mam pisać o trawach
Jak zeszłego lata
Więc?

Trawy są
Ja jestem
Ale one kuszą, zanim co,
ciągną w górę
A zobaczone
Unoszą się w stronę odwrotną

            Natomiast u Broniewskiego nieco mniej enigmatycznie, lecz równie niepokojąco pobrzmiewają wersy:

ja nie chcę wiele,
ale nie mniej niż wszystko:
Ciebie i zieleń
(…)
Pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
chyba już nic nie napiszę
(…)

                Osobami mówiącymi w powyższych utworach są poeci. Ponieważ zarówno Trawopis jak i Zielony wiersz stanowią lirykę bezpośrednią i koncentrują się na osobistych wyznaniach pisarzy, w obu przypadkach można by utożsamić ja „liryczne” z rzeczywistymi autorami wierszy. Bardziej istotny jednak wydaje się uniwersalny portret poety, który krystalizuje się w tekstach Białoszewskiego i Broniewskiego.
            Analizowane wiersze przedstawiają poetę jako tego, który widzi istotę swoich twórczych dążeń, lecz nie jest w stanie owej istoty w pełni uchwycić, a tym bardziej odtworzyć za pomocą słowa. Poeta przypomina tutaj dziecko, które z zachwytem spogląda na świat, intuicyjnie go odczuwa i rozumie, ale nie potrafi nazwać jego poszczególnych składników. Ta deprecjacja figury poety, swego rodzaju odarcie jej z patosu, widoczna jest szczególnie w tytule tekstu Białoszewskiego oraz w ostatniej strofie Zielonego wiersza.
            Po pierwsze, neologizm „trawopis” kojarzyć się może z takimi określeniami jak „bajkopisarz” czy „wierszokleta”, które, użyte ironicznie, nazywają literatów wątpliwej jakości lub po prostu osoby o wybujałej wyobraźni, które notorycznie manipulują faktami. Jednocześnie tytuł wiersza Białoszewskiego stanowi połączenie dwóch autonomicznych słów, które po rozdzieleniu dają po prostu – „opis traw”. Poprzez tę fuzję znaczeń cały utwór nabiera autoironicznego wyrazu, a poeta zdaje się formułować w nim gorzkie wyznanie swojej bezsilności. Mianuje siebie „trawopisem”, a więc samozwańczym artystą, który nieudolnie próbuje zgłębić istotę pospolitej przecież – w ogólnej świadomości – trawy.
            Podobny wydźwięk mają ostatnie wersy Zielonego wiersza. Podmiot liryczny wypowiada w nim swoją frustrację wprost: „Pętacki wiersz/ sam wiesz, że łżesz” czy „chyba już nic nie napiszę/ w ogromną i groźną ciszę/ schodzę powoli”. Świadomość klęski, której doświadcza poeta jest w utworze Broniewskiego tym dosadniejsza, że wiąże się nieuchronnie nie tylko z porażką twórczą, ale także, a może przede wszystkim, życiową. Poezja jest utożsamiona w Zielonym wierszu z najwyższym celem, jest dla podmiotu lirycznego „sprawą życia i śmierci”. Niemożność jej zgłębienia równa się z duchowym samobójstwem poety, po którym nie pozostaje nic oprócz „cichej i groźnej” otchłani.
             
        Oba utwory zatem rozwijają ten sam temat. Zarówno Trawopis jak i Zielony wiersz przedstawiają na wskroś idealistyczny, niemal metafizyczny obraz poezji – rozumianej jako istota rzeczy – oraz, paradoksalnie, „zdroworozsądkowy” dramat poety, który na wzór mitycznego Syzyfa, skazany jest na wieczną pogoń za nieuchwytnym. W obu wierszach pobrzmiewa romantyczne pragnienie, by „wypowiedzieć wszystko, co pomyśli głowa i poczuje serce”. Jednak autoironia Trawopisa czy kapitulacyjny wydźwięk Zielonego wiersza wyraźnie dystansują utwory od mickiewiczowskiej melancholii. Ostatecznie są to wiersze bardzo osobiste, bezpośrednie i pesymistyczne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz