If faces
were different when lit from above or below
– what was a face? What was anything?[1]
God has given you but one heart
You are not a home for the hearts
of your brothers[2]
You are not a home for the hearts
of your brothers[2]
William Golding powiedział kiedyś, zapytany o genezę Władcy much, że chciał napisać książkę o prawdziwych chłopcach, o
tym, jak rzeczywiście mogliby się zachować na bezludnej wyspie[3].
Innymi słowy, podjął próbę rozpoznania ludzkiej natury – w warunkach, w których
nie podlega ona kontroli cywilizacyjnej, w których jest obnażona. Nie dotyczy to zresztą jedynie Władcy much. Rozważania
na temat moralnej tożsamości człowieka dominowały we wszystkich powieściach
noblisty i, jak sądzę, również w jego życiu jako takim. Pod tym względem Nick
Cave bardzo przypomina Goldinga.
Ogromną część dorobku australijskiego muzyka stanowią utwory o
charakterze egzystencjalnym. Wśród nich zaś najbardziej rozbudowane tekstowo, a
także najsilniej oddziałujące, są te, które poddają refleksji ludzkie
inklinacje do zła i zwierzęcego niemal egoizmu. As I sat sadly by her side, ballada z dwa tysiące pierwszego roku,
wydaje się potwierdzać tę tezę. W połączeniu z wideoklipem stanowi kwintesencję
artystycznej działalności Cave’a.
Istotną rolę w utworze, zarówno w warstwie lirycznej, jak i wizualnej,
odgrywa symbol szklanej szyby. Okno, które w tekście wyznacza punkt graniczny
między bohaterami a światem zastąpione zostało w teledysku rzędem
luster-ekranów. Jest to zmiana
szczególnie istotna, ponieważ rozszerza pole interpretacyjne całości.
Szyba w wideoklipie nie oznacza już bariery między intymnością a światem zewnętrznym.
Wręcz przeciwnie. Lustra-ekrany, otaczające Cave’a w teledysku, nierozerwalnie
scalają te sfery. Przecież zwielokrotniona postać muzyka zlewa się z kolejno wyświetlanymi obrazami, a nierzadko zostaje całkowicie przez nie
przyćmiona. Owe projekcje nie tylko są dla Cave’a tłem, ale także, a może
przede wszystkim, definiują go – tutaj oczywiście w znaczeniu uniwersalnym,
jako człowieka – poprzez świat, w który jest wpisany. Pytanie zatem o to, co
pojawia się na lustrach-ekranach, jest w rzeczywistości pytaniem o wizję człowieczeństwa,
która wyłania się z analizowanego utworu.
Nie sposób jednak na nie
odpowiedzieć bez uprzedniej, choćby skróconej, analizy tekstu. Wideoklip bowiem
bezustannie za nim podąża i, pomimo pewnej autonomii, przede wszystkim ma za
zadanie trafnie ilustrować kolejne wersy ballady.
As
I sat sadly by her side strukturalnie składa się z trzech zwrotek okolonych
dwoma refrenami. Merytorycznie natomiast jest to rozmowa dwóch bliskich sobie
osób – mężczyzny i kobiety – wymieniających myśli na temat świata zewnętrznego.
Właśnie konfrontacja wydaje się dominantą kompozycyjną całości. Pomiędzy
bohaterami bowiem dochodzi do wyraźnej różnicy zdań. Wypowiedź kobiety, rozpoczynająca
pierwszą zwrotkę, sprawia wrażenie zrównoważonej, może nieco marzycielskiej:
She said, “Father, mother, sister, brother,
Uncle, aunt, nephew, niece,
Soldier, sailor, physician, labourer,
Actor, scientist, mechanic, priest
Earth and moon and sun and stars
Planets and comets with tails blazing
All
are there forever falling
Falling
lovely and amazing”
Przyrównując
nad wyraz szeroką gamę profesji oraz ról społecznych do elementów wszechświata
– Ziemi, Księżyca i gwiazd – kobieta niejako wpisuje ludzkość w odwieczny
porządek bytu. Wydaje się, że jest to swoiste wyznanie wiary w sens istnienia. Nawet
jeśli tym sensem jest bezustanne i wszechogarniające przemijanie. Słowa kobiety
nie sugerują buntu. Wyczuwa się w nich co najwyżej, jeżeli można tak
powiedzieć, godną melancholię. Przeżywaną świadomie, bez złorzeczenia, a nawet
z pewnego rodzaju zadowoleniem. Podobny wydźwięk ma część teledysku, która
uzupełnia tę zwrotkę.
Na lustrach-ekranach pojawiają się bowiem kolejno: iskry opadające po
wybuchu sztucznych ogni, lewitujący w przestrzeni kosmicznej fragment
wahadłowca oraz krople deszczu, które rozbijają się o taflę wody. Zarówno
ogień, jak i woda, łączą się semantycznie z procesem przemijania. Ogień przecież żyje śmiercią tego, co spala. Podobnie
woda, żywi i niszczy, jest stała, a zarazem zmienna. Te dwie potężne siły wzbudzają
strach, ale i zaufanie. Trudno nie dostrzec tutaj wyraźnych odwołań do filozofii
Heraklita z Efezu. Kobieta w pierwszej zwrotce utworu wydaje się zatem całkowicie poddawać sprawczej sile
Heraklitowego logosu – mądrości,
która przenika wszystko.
Spokój jej duszy zostaje jednak zburzony. Mężczyzna – pełniący w
balladzie funkcję podmiotu lirycznego i narratora – odpowiada zdecydowanie. Kontrast,
który zachodzi między tekstem drugiej zwrotki a pozornie spokojną linią
melodyczną, nadaje całemu utworowi niepokojący, wręcz brutalny wydźwięk:
“That
may be very well”, I said,
“But watch the one falling in the street
See him gesture to his neighbours
See him trampled beneath their feet
All outward motion connects to nothing
For each is concerned with their immediate need
Witness the man reaching up from the gutter
See the other one stumbling on who can not see”
Dominującym
składnikiem świata w ujęciu mężczyzny jest przemoc. Nie ma co do tego
najmniejszych wątpliwości. Naturalistyczny opis zależności, jakie zachodzą
pomiędzy ludźmi, przywodzi na myśl świat zwierząt, w którym jedyną gwarancją
przetrwania jest siła. Nie ma w nim miejsca na litość, wyrozumiałość czy
jakąkolwiek inną formę empatii. Słabsze jednostki skazane są na śmierć. Przemijanie,
które w wypowiedzi kobiety miało wartość filozoficzną, tutaj zrównane zostało z
bezustannym mordem – w czystym tego słowa znaczeniu. Samemu człowiekowi zaś
bliżej, według podmiotu lirycznego, do chaotycznego tworu niż do rozumnej cząstki
makrokosmosu. Te niezwykle buntownicze i gorzkie słowa dodatkowo wzmacnia
estetyka wideoklipu.
Zachód słońca, intensywne, czerwone
światło czy pociski rozbijające szkło – to obrazy, które w naturalny sposób
kojarzą się kolejno ze śmiercią, krwią i przemocą. Podobne konotacje przeważają
zresztą wśród pozostałych projekcji. Hitler i Stalin, kwintesencja ludzkiego
zła, oraz zakapturzeni członkowie Ku Klux Klanu przyrównani zostali do drapieżników,
jakimi są węże i hieny. Same zaś działania wojenne – do dzikiego polowania.
Oto wizja świata, która wyłania się z drugiej zwrotki ballady. Najwyższą
siłą sprawczą jest zło. Człowiek musi niszczyć i zabijać. Jest do tego stworzony.
Zupełnie tak, jak drapieżne zwierzę stworzone jest do tropienia ofiary. Jońska
filozofia przyrody, czy w ogóle filozofia klasyczna, ustępuje tutaj miejsca darwinistycznej
koncepcji świata. Melancholię zastępuje bunt. Wyrażając tak pesymistyczny
światopogląd, podmiot liryczny formułuje największy protest, na jaki może zdobyć
się człowiek. Nie godząc się bowiem na swoją kondycję jako człowieka, mężczyzna
rzeczywiście rzuca wyzwanie Bogu – na którego podobieństwo został przecież
stworzony. Jakże naiwny wydaje się, w obliczu takich wywodów, wydźwięk
pierwszej zwrotki!
Zderzenie dwóch skrajnych stanowisk prowadzi niechybnie do konfrontacji. As I sat sadly by her side osiąga swój
punkt kulminacyjny w trzeciej zwrotce. Jest ona pokłosiem dotychczasowych
rozważań. Nie dziwi zatem, że zarówno warstwa tekstowa, jak i wizualna, jest
nacechowana niezwykle emocjonalnie. Kulminacyjne słowa utworu wypowiada
kobieta:
Then
she drew the curtains down
And
said, “When will you ever learn
That what happens there beyond the glass
Is simply none of your concern?
God has given you but one heart
You are not a home for the hearts of your
brothers
And God does not care for your benevolence
Anymore than he cares for the lack of it in
others
Nor does he care for you to sit
At windows in judgement of the world He created
While sorrows pile up around you
Ugly, useless and over-inflated”
Wprowadzenie figury Boga nie jest tutaj jednoznaczne. Mogłoby się
wydawać, że przywołując Go, kobieta, w sposób naturalny dla osoby wierzącej,
reaguje na bluźnierstwa mężczyzny – upomnieniem. Z drugiej strony jednak sam
dobór słów, których używa w swojej wypowiedzi, jak i ogólny wydźwięk utworu,
wcale nie przywodzą na myśl moralizatorstwa. Wręcz przeciwnie. Ostatnia zwrotka
jest raczej wyrazem głębokiej frustracji i strachu.
Świat przedstawiony przez podmiot liryczny stanowi bowiem dla kobiety
zagrożenie. Brutalna wizja człowieczeństwa niejako przytłacza jej własny
światopogląd, wdziera się w jego uporządkowaną strukturę – i komplikuje ją. Pozbawia kobietę pewności
siebie oraz zaszczepia w niej poczucie wstydu, w pewnym sensie podobne do tego,
które czuje kłamca w chwili demaskacji. Nie jest ona w stanie odeprzeć argumentów mężczyzny. Musi
przyznać mu rację – choćby częściowo. To, że koncentruje swój gniew na rozmówcy,
jako na tym, który odebrał jej marzenie o duchowym bezpieczeństwie, wydaje się
naturalną reakcją obronną. Błędem byłoby jednak sądzić, że utwór zawiera
jednoznaczne rozwiązanie. Że stanowisko podmiotu lirycznego przeważa, zaś
kobieta „przegrywa” konfrontację.
Przecież projektując nieobecnego i beznamiętnego Boga, kobieta w istocie
skutecznie mści się na swoim towarzyszu. Również odbiera mu nadzieję. Pozbawia
go złudzeń na to, że jego bunt ma jakiekolwiek znaczenie, że ktokolwiek usłyszy
jego wołanie. Czy istnieje większa kara dla buntownika?
Właśnie ta wielopoziomowość interpretacji zdaje się sednem całej ballady.
Nie należy w niej szukać jakichkolwiek odpowiedzi i ocen. Nie ma tutaj podziału
na wygranych i przegranych. As I sat sadly by her side
bowiem opisuje dramat ludzi poszukujących, dla których wyznacznikiem spełnienia
jest poznanie absolutne. Odkrycie jednej, uniwersalnej prawdy, na której
mogliby oni oprzeć swoją egzystencję – nadać jej świadomy i pełny wymiar. Ów
dramat polega zaś na tym, że poddając świat bezustannej analizie, zagłębiając
się w kolejne jego tajemnice, paradoksalnie tracą z nim kontakt. Trwają jakby w
ciągłym zdumieniu, czy może lepiej byłoby powiedzieć, oszołomieniu – jego
wieloznacznością i ogromem. Oscylują gdzieś pomiędzy skrajnościami, ekstatycznym szczęściem i
poczuciem beznadziejności.
Powyższy stan został doskonale zilustrowany ostatnim fragmentem
wideoklipu, który, pełny pozornie sprzecznych obrazów, precyzyjnie oddaje
wydźwięk utworu. Oprócz projekcji znanych z pierwszej i drugiej zwrotki, a więc
kolejno piękna i przemocy, ostatnią część teledysku wzbogaca motyw karnawału. Koty
boksujące na ringu, kabaretowa tancerka czy wreszcie obracająca się szaleńczo
karuzela – to symbole, które dosadnie uzupełniają, i zarazem spajają, dwie dotychczas sprzeczne koncepcje świata. Kwintesencją zaś
tej fuzji okazuje się finalna scena omawianej zwrotki. Bezpośrednie zestawienie
rozkwitającego kwiata z eksplozją bomby atomowej. Obraz ten nieodzownie łączy
ze sobą potęgę piękna i brzydoty, życia i śmierci czy, mówiąc najogólniej, dobra i zła.
Jeżeli w ogóle szukać w utworze jakiejś pointy, to właśnie takiej. Wizja
świata była niepełna w ujęciu obojga bohaterów. Kobieta bowiem nie potrafiła zaakceptować
jego ciemnej strony, mężczyzna zaś, zawładnięty obsesją na punkcie ludzkiej niegodziwości,
nie był w stanie odczuwać szczęścia. Oboje byli w pewnym sensie ograniczeni,
zamknięci wewnątrz iluzji tego, co prawdziwe. Wydaje się zresztą, że poczucie
nieuchronnej porażki towarzyszyło bohaterom od początku utworu. Przecież to
właśnie smutek stanowi główne spoiwo ich relacji. Melancholia wynikająca z
zagubienia w przerażającym świecie. Świecie, którego jedynym zrozumiałym
atrybutem jest właśnie – jego niepojętość. Dlatego utwór kończy się płaczem
kobiety i przytłumionym uśmiechem mężczyzny. Dlatego obrazem, który tę
kompozycję zwieńcza, jest Księżyc.
[1] Cytat
pochodzi z: William Golding, Władca much,
Kraków 2012. Tłumaczenie według Wacława Niepokólczyckiego: „Jeżeli twarze
zmieniają się zależnie od tego, czy są oświetlone z góry, czy z dołu – to czym
jest twarz? Czym jest
cokolwiek?”.
[2] Cytat
pochodzi z: Nick Cave & The Bad Seeds, As
I sat sadly by her side [w:] No More
Shall We Part, Mute Records 2001. Tłumaczenie autora: „Bóg dał ci tylko
jedno serce/ nie jesteś przyczółkiem dla serc/ swoich bliźnich”.
[3] Stephen King, Wstęp [w:] William Golding, op.
cit., s. 9.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz